Życie w Hurghadzie płynie powoli, nigdzie nie trzeba się spieszyć, czas nabiera innego znaczenia. Tutaj zauważyłam, że mam ogromne problemy z określaniem dat- muszę się dobrze zastanowić jaki dziś mamy dzień, o konkretnej dacie już nawet nie wspomnę ;) Fakt, że podjęłam pracę, niczego nie zmienił.
No właśnie, praca- otóż od jakiś 2 tygodni jestem przewodnikiem na Safari. Pracuje z polskimi turystami, konkretnie w firmie Falco Safari. Nie jest to zajęcie pełnoetatowe- 3 dni w tygodniu + ewentualnie dodatkowa wycieczka, gdy jest sporo chętnych. Muszę przyznać, że uwielbiam tę pracę, kocham pustynie i możliwość spędzania tam czasu bardzo pozytywnie wpływa na mój nastrój. Jak konkretnie wygląda ta praca? Otóż dzień przed trip’em dostaję informację od Walid’a, o transferze- kogo i z jakich hoteli mam odebrać. Jeep lub busik podjeżdża pod nasze mieszkanko i rozpoczyna się zbieranie uczestników.
garaż
mój kierowca :)
Gdy dojeżdżamy do garażu, grupy są dzielone- ja dostaje Polaków, Mido pozostałych (Czechy, Słowacja, Niemcy, Anglia, Holandia, Egipt, Francja…). Na początku przedstawiamy program wycieczki, pokazujemy jak obsługiwać quady, mówimy o środkach bezpieczeństwa i yalla, w drogę ;) Udajemy się do wioski beduińskiej- czasem jadę na kładzie z Ahmedem jako pasażer, czasem w jeep’ie- wszystko zależy od programu.
Ahmed ;)
Ahmed ;)
Mido ;)
W wiosce opowiadamy o życiu Beduinów, jeździmy na wielbłądach, odwiedzamy warsztat tkacki, piekarnie, terrarium itp. ;) Wracając do garażu, najczęściej zatrzymujemy się na oglądanie zachodu słońca. Wieczorem odbywa się kolacja, show i do domu. Jak na razie jestem bardzo zadowolona i z przyjemnością chodzę do pracy (cóż za miła odskocznia ;) ).
Sprawy się trochę pokomplikowały gdy dostałam inną ofertę- guest relation w hotelu Empire- praca 6 dni w tygodniu, obsługa polskich turystów, w komfortowych warunkach, zapewnione wyżywienie, napoje, zakwaterowanie…wydawać by się mogło, że to świetna propozycja, niestety sprawiła ona, że mam lekki mętlik w głowie. Dlaczego? Otóż z jednej strony praca w Empire da mi pewnego rodzaju stabilizacje- określona miesięczna wypłata, umowa, a w razie gdy zabraknie kasy na czynsz, zawsze mogę mieszkać w hotelu… Z drugiej strony mam pustynię, pracę zdecydowanie cięższą, mniej opłacalną, bez żadnych gwarancji miesięcznego zarobku… ale sprawiającą mi satysfakcję, wśród ludzi, z którymi dobrze się czuję, w której dobrze się bawię. Jaką podejmę decyzję? Tego nadal nie wiem, ale myślę, że niedługo wszystko się wyjaśni ;))
;))