Zdziwieni co? Najpierw nic nie pisze
rok czasu a nagle zaczyna produkować posty dzień po dniu? Cóż to
się stało? Ano stało się to, że mam nieprzeciętnie dużo
wolnego czasu a co za tym idzie po prostu się nudzę. Ale zacznijmy
od początku.
Jak wiecie dość długo pracowałam
jako guest relation w hotelu Empire. Stan ten uległ zmianie 1
kwietnia tego roku (tak, ja też zauważyłam ironie). Jako że w
połowie miesiąca mieliśmy zaplanowane miesięczne odwiedziny mojej
rodzicielki, wspólnie ze ślubnym uznaliśmy, że należą mi się
wakacje :) Tak też się stało. W międzyczasie pojawiły się pewne
zmiany...2 kreski na teście ciążowym :) Nie powiem aby była to
niespodzianka bo staranka trwały ok 3 miesięcy. Szczęśliwi i
podnieceni poinformowaliśmy jedynie najbliższą rodzinę i
zaczęliśmy zastanawiać się co dalej.
A dalej poszłam do pracy jako
transferzysta w firmie Sun&Fun. Praca właściwie tylko 3 dni w
tygodniu- pozostałe spędzaliśmy siedząc godzinę, czy dwie w
biurze (więc pracą tego nie nazwę), a wspomniane 3 dni to
kursowanie lotnisko-hotel-biuro-lotnisko. Dzień mieszał się z
nocą, niekiedy w ciągu 2 dni spało się 3 godziny...ale dało się
przyzwyczaić. Oczywiście ze względu na mój stan (zwany niekiedy
błogosławionym), wiedziałam że prędzej czy później trzeba
będzie zrezygnować. Wygrało prędzej. Wraz z końcem czerwca
zakończyłam współpracę z Sun&Fun.
No i od tamtej pory zbijam bąki w
domu. Na początku było fajno ale teraz zaczynają się schodki. Ale
o tym może kiedy indziej. Zaczęłam pisać ten post w celu
uświadomienia przyszłym mamuśkom, że w Egipcie nie będzie łatwo.
Ale oczywiście po drodze zgubiłam wątek (ostatnio często mi się
zdarza). Poza tym widzę, że notorycznie używam równoważników
zdań. Cóż, musicie wybaczyć. Będę z premedytacją korzystać z
wymówki a'la „ciężarne mają taryfę ulgową” ;))
Zacznijmy może od zakupów- bo te są
częścią nieodzowną, uniknąć się ich nie da, pochłoną lwią
część Waszych zaskórniaków (choć i tak pewnie zabraknie) i
doprowadzą niekiedy do szewskiej pasji. A dlaczego? Pamiętajcie, że
piszę z Hurghady- a tu NIC nie ma. No serio. Kosmetyki dla dzieci zatrzymują się właściwie na marce Johnson, produkty higieniczne
typu podkłady poporodowe i dla niemowląt, bielizna poporodowa itp-
co najmniej trudno dostępne. Staniki do karmienia, laktatory,
podgrzewacze, sterylizatory, smoczki, butelki...no można znaleźć
chiński badziew (to już niezależnie od kraju) ale jak już
człowiek chciałby coś lepszego to bez grubej gotówki nie
podchodź. Króluje tu firma Chicco i Avent- w porównaniu do PL ceny
niebotyczne a wybór co najmniej biedny. Wózki – ha! A po co
wózek? Przecież szanowne Egipcjanki w łapskach dzieciaka noszą (
bo krzywy kręgosłup im nie straszny- w końcu to made in Egypt
nie?), no to co ta głupia Europejka w sklepie opowiada, że chce
wózek 3 in 1? A co to jest? Przecież spacerówki się (jeśli już)
używa- no i taką świetną firmę mamy- Gracco (dla
niezorientowanych- oryginalnie firma nazywa się Graco, więc tu
obecna to chińska czy jakaś tam podróba). Nie no- oddaje
sprawiedliwość, w Senzo można dostać wózki oryginalne i nawet 3
in 1- za minimalną cenę 1500zł. Ja wiem, że wózki są drogie ale
za 1500zł to już można coś naprawdę fajnego kupić a tu za tę
cene fajne jest jedyne to, że wózek posiada gondole...No szkoda
gadać. Z ubrankami jest to samo- jeden wielki badziew- bawełnę
znaleźć ciężko, za to syntetyki pełne cekinów, brokatów,
tudzież innych egipskich wspaniałości, są na porządku dziennym.
Co teraz? Może służba zdrowia i
opieka prenatalna (oplułam monitor ze śmiechu w tym momencie) . O
służbie zdrowia kiedyś chyba wspominałam, a co do tego drugiego-
no nie ma i tyle. Opieka na poziomie zerowym przecież one tu rodzą
na potęgę, co to za różnica czy się w ciąży dba czy nie?Jak
nie to bejbi, to się zrobi kolejne. Badania w ciąży? U tych lepszych
lekarzy- krew i mocz na początku, potem długo, długo nic, krew i mocz na
końcu. Fajno nie? Toksoplazmoza, czystość pochwy, tolerancja
glukozy, badanie wydzieliny, budowa miednicy itd., itp. to tylko
zbędne fanaberie. Za to USG na każdej wizycie. Ale „ręczne”
badanie już nie- tego się tu unika jak ognia. Jak już przy tym
jesteśmy- unika się do tego stopnia, że kobiety notorycznie
kierowane są na cesarkę- bo to ładniej, czyściej, można
zaplanować i w ogóle cud-miód-malina. Ileż lekarzy ja
obchodziłam, ileż nerwów zjadłam, ileż się nakłóciłam w
laboratoriach...wszystkiego się odechciewa. Ale już coraz bliżej
końca- niby dobrze, ale strach jest- bo co te konowały ze mną i
dzieckiem będą wyczyniać przy porodzie to aż strach...
To na razie tyle w tym temacie, choć
będzie on kontynuowany- chcecie czy nie :P Brzuchol zajmuje teraz
sporą część mnie i nie da się go zignorować, więc pisanie z
perspektywy ciężarówki jest nieuniknione ;)