No tak- blog już prawie umarł
śmiercią naturalną- bo się autorce pisać nie chce ;) Choć
pewnie grom z Was pomyślał sobie, że mnie gdzieś jakaś zabłąkana
kula trafiła...w końcu w tym Egipcie TAKIE rewolucje
uskuteczniają- taaaaaa, właśnie o tym kilka słów. Ale naprawdę
kilka bo temat mnie drażni. Nieprzeciętnie.
W związku z ostatnimi wariacjami
mediów, biur podróży i innych śmiesznych instytucji, informuje że
po raz kolejny była to (wciąż jest? Nie wiem. TV nie oglądam )
GRUBA przesada. Owszem, było mordobicie w Kairze, owszem lali się
jeden z drugim, broń palna poszła w ruch- nie pierwszy raz. Trzeba
było odwołać wycieczki do tego miasta- zgadza się. Ale te żałosne
opowieści podejrzanej treści o strasznej sytuacji w Hurghadzie? No
to już było przegięcie. Modyfikowanie wywiadów z mieszkającymi
tu na stałe Polakami- standardowa procedura TV gdy oglądalność
zaczyna spadać...ehhhh co ja będę gadać (czy pisać, jeden
czort), niektórzy i tak wiedzą lepiej, bo przecież telewizja nie
kłamie, prawda? No.
To może obraz na dzień dzisiejszy?
Pusto, cicho, smutno. Turystów brak. No może nie taki całkowity
brak ale da się wyczuć zdecydowaną różnice. Część hoteli
pozamykana, a te które wciąż są otwarte pracują na pół
gwizdka. Po raz kolejny masa ludzi straciła pracę, siedzi na
bezpłatnych urlopach, lub pracuje 15 dni w miesiącu za ostro
przyciętą stawkę. Dla Waszej wiadomości- rzecz dotyczy nie tylko
Egipcjan- z nami jest tak samo. Nie ma turystów, nie ma pracy.
Rezydenci siedzą w domach wydając resztki oszczędności bo biura
podróży nie pracują. Wszyscy dostajemy po tyłku.
Czy się coś ruszy? Mam nadzieję, ja
wprawdzie i tak do pracy się nie śpieszę (ale o tym w kolejnym
poście) ale masa ludzi owszem. I życzę im, aby sytuacja wróciła
do jako takiego stanu „normalnego”. I żeby jakoś się odbili po
całej tej „rewolucji”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz