piątek, 6 maja 2011

Niewygodne pytania Egipcjan

Gdy pierwszy raz miałam okazję rozmawiać z Egipcjaninem, uderzyła mnie pewna rzecz- niezwykła rozwlekłość i, w moim ówczesnym postrzeganiu, wścibskość. Prócz standardowych (w naszym rozumieniu) przy zapoznaniu pytań, zasypana zostałam gradem innych, które oczywiście odebrałam jako ingerencję w moją prywatność. Cóż, nie byłam na to przygotowana i chyba wiele osób po raz pierwszy odwiedzających Egipt, ma podobne odczucia.

źródło:www.dailytravelphotos.com

Po pierwsze rozwlekłość- już podczas pierwszej rozmowy możemy dowiedzieć się wszelkich danych osobowych, wliczając w to dane osobowe członków rodziny (bliższej i dalszej), rodzinnych koneksji, znajomości...no cała litania. Mało tego, od nas oczekiwane jest to samo, na porządku dziennym jest pytanie o ewentualnego męża, chłopaka, dzieci, pracę, zarobki, warunki mieszkaniowe- za pierwszym razem byłam lekko rozdrażniona, no bo jak to? Ledwo Cię znam człowieku a Ty mnie o takie szczególiki pytasz?? A gdzie tu jakieś wyczucie, poszanowanie prywatności?? No cóż...brak. No może źle się wyraziłam. Pytania te w żadnym razie nie są (z punktu widzenia Egipcjanina) czymś złym, czy niegrzecznym, informacje uzyskane dzięki nim, są po prostu podstawową wiedzą, która powinna być wyłuszczona na wstępie.

Rozmowa o pieniądzach, zarobkach i wydatkach, nie jest dla nas czymś normalnym i raczej staramy się takich tematów unikać, w Egipcie jednak z pewnością niejednokrotnie takie pytania padną. Nie ma sensu się unosić, tłumaczyć, że to prywatna sprawa itd. Jeśli nie mamy ochoty odpowiadać, możemy użyć jakiegoś wyświechtanego frazesu, typu „no nie jest lekko ale sobie radzę” czy cokolwiek innego.

Podobnie rzecz się ma z pytaniami o związki i rodzinę-  dla nas takie zwierzenia raczej nie są normą przy okazji nowej znajomości. Ale tak naprawdę, cóż nam szkodzi odpowiedzieć? Przygotować się też trzeba, że gdy jesteśmy singlami, czy też w związku, jednak bez dzieci, nie będzie to zrozumiane. Niekoniecznie źle odebrane, jednak nie mają sensu żadne tłumaczenia tegoż stanu. Dla Araba rodzina ma najwyższy priorytet, znalezienie małżonki, ślub i dzieci- naturalna kolej rzeczy i w żadnym razie nie należy tego odkładać, a wręcz przeciwnie- w miarę możliwości postarać się o rodzinę w jak najkrótszym czasie.

źródło:http://1000cities.who.int

A co z naszymi pytaniami? W większości przypadków Egipcjanie należą do dość wylewnych osób (porównując to do naszych realiów) jednak nie liczcie na to, że podzielą się z Wami informacją, którą wolą zatrzymać dla siebie. Można się łatwo zorientować kiedy dany temat „nie leży” naszemu rozmówcy- Arabowie raczej nie należą do osób, które dobrze kryją się ze swoimi emocjami.

Podczas rozmowy niejednokrotnie poczułam się nieswojo, ze względu na dość widoczny brak dystansu pomiędzy rozmówcami. Wprawdzie nie powinno to się tyczyć kobiet, gdyż tu kontakt fizyczny jest zabroniony, jednak nie oszukujmy się- turystka, Europejka, to nie Egipcjanka i traktowana jest na innych zasadach. Zauważyłam, że z góry zakładane jest, że „nasze” kobiety nie mają nic przeciwko bliskiemu kontaktowi podczas rozmowy, poufałego dotykania czy tego typu zachowań, przykre ale prawdziwe, niestety w miejscowościach turystycznych panuje przekonanie, że nie istnieje dla nas coś takiego jak sfera osobista, którą przekraczać mogą jedynie bliskie osoby. Cóż...tak po prawdzie, to takie przekonanie nie wzięło się samo z siebie, ale to już całkiem inny temat.

Czy łatwo się przemóc i dostosować do tak dużej wylewności i ciekawości? Z początku nie, jest to dziwne, niezbyt miłe i nastawia negatywnie, jednak z czasem przyzwyczaiłam się i przeszłam nad tym wszystkim do porządku dziennego. Tak na dobrą sprawę nie mam co ukrywać, a jeśli już naprawdę nie chcę się dzielić jakąś informacją, po prostu tak długo udzielam wymijających odpowiedzi, aż rozmówca się znudzi. Na podsumowanie przychodzi mi do głowy jedno zdanie: „Jeśli wlazłeś między wrony, musisz krakać jak i one” ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz